sobota, 28 grudnia 2013

9. Biorę na siebie odpowiedzialność za Marleya .

  Obudziłam się nieźle wkurzona . Zobaczyłam , że Sally siedzi na krześle .
- Co się wczoraj stało ? - zapytała zatroskana .
- Nic, nie pamiętam . - jak by mnie pod wariografa przypięli i zadawali pytania to cały czas byłoby 'kłamstwo '.
- Prze de mną nie musisz udawać  - powiedziała przyjaciółka . - Chodzi o tego chłopaka , z którym przyszłaś .
- O Janka ? Nie . Znaczy troszkę tak .
- To co zrobił ?
- Oj no właśnie nic . To moja wina. On mnie po prostu 'odrzucił' , a ja się zdenerwowałam , bo mnie nikt nigdy nie odrzuca . No i się zdenerwowałam i wyszłam .A w ogóle to się stało od tego , że nie chciałam go zostawiać samego i iść do innego chłopaka , nie ? Zachowałabym się jak jakaś totalna kretynka .
- No właśnie ! On sam zachował się jak kretyn ! Skąd Ty go wytrzasnęłaś .
- Aa taki tam przyjaciel, z dzieciństwa .
- Przyjaciel ?
- Tak .
- O ja mu dam ! Niech go tylko zobaczę to .. to ukatrupię !! Ty go potraktowałaś jak przyjaciele, a on Ciebie jak śmiecia. Zabije go, zabije. - Sall chciała wyjść z pokoju , ale ciocia ją zatrzymała .
- Dziewczynki , mała zmiana planów. Musicie wracać do Sydney .
 Już zaczęłam się cieszyć, ale przypomniał mi się Bill i to co było między nim, a moją przyjaciółką . Więc .. .zaczęłam protestować .
- Ale dlaczego ?
- Muszę wyjechać do pracy , mój powrót jest przewidziany na środek sierpnia.
- Tak wcześnie ? Cioci , a powiedz z kim byś zostawiła Marleya - popatrzyłam na rudego starego kocurka, który leżał przy piecu .
- Sąsiadka się nim zajmie.
- O nie, nie , nie. Nie pozwolę aby zajmowała się nim jakaś sąsiadka. Takim kocurkiem powinna opiekować się rodzina. Biorę na siebie odpowiedzialność za Marleya .
- Nie możesz .
- Masz rację ciociu . Ja muszę :D

  No i tak . Ciocię udało się przekupić . Sally bynajmniej wyglądała na strasznie zadowoloną .
- Już myślałam , że będę na prawdę musiała wrócić do domu - mówiła Bill'owi kiedy spotkali się w parku - Ale Rose uratowała sytuację .
- To dobrze, nie ?
- No bardzo dobrze. Tak się cieszę, że zostałam tu z Tobą . Nie mogłabym sobie wyobrazić powrotu do domu .
- No trudne to by było - zaczął chłopak - Gdybyś wyjechała tak bez słowa.
- Jak bez słowa ? Powiedziałaby Ci , ale serce by mi pękało z tęsknoty .
  Chłopak się uśmiechnął .
- Ale nie wiem co będzie jak na serio będzie trzeba wracać do domu . W końcu we wrześniu jest szkoła, będę musiała wracać do Sydney. - dziewczyna wyraźnie posmutniała .
- Ty nie myśl o tym co będzie tylko ciesz się chwilą - Bill ją pocałował . Oboje wyglądali na bardzo szczęśliwych . Należy mi się . - A co z tym chłopakiem i Rose .
- Aa . Dał jej kosza, laska nie jest przyzwyczajona .
- Nie mogła sobie znaleźć innego ?
- No właśnie chodzi o to, że nie. No bo to jest jej kolega z dzieciństwa. Nie chciała zachować się jak kretynka. Przyszła z nim, a wyszła z innym . Ona wymienia sobie chłopaków, ale jeśli przychodzi co do czego to zachowuje się bardzo fajnie. Jest uczciwa i w ogóle. Jest na prawdę zajebista laska. A tu własnie on zachował się jak kretyn .
- No tak i to bardzo . Ona dla niego miła i w ogóle. A ten ją zostawia .
- Właśnie ! Jak go kiedyś spotkam to zabije .

   Minęło już parę dobrych godzin, a ja tylko siedziałam i czytałam książkę . W końcu książka mi się skończyła. Stwierdziłam , że fakt , że jestem sama w domu nie wykluczy mnie od zabawy . Więc ... zaczęłam sobie śpiewać i tańczyć z Marley'em .
 - You say that I'm messing with your head. Boy, I like messing in your bed - powtarzałam tak w kółko . Heeh . Ja się muszę wyleczyć . Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi . Serio ? - Sall przecież masz klucze- powiedziałam pretensjonalnie . Okazało się, że to ... Janek . 
- Może ma, tego nie jestem pewien - powiedział. 
- Ma, ma . Co chcesz ? 
- Możemy pogadać ? 
- Nie wiem czy mamy o czym . 
- Zmieniłaś się, nigdy taka nie była. 
- Ale teraz jestem . Największy problem mają z tym moim rodzice , no i chyba Ty . 
- Nie , ja nie mam tylko ... 
- Co Ty tylko ? 
- No tak , jesteś zła . 
- Wcale - odparłam sarkastycznie . 
- Przepraszam - powiedział . - Dopiero dzisiaj zdałem sobie sprawę , że ... 
- Że przyszłam z Tobą i nie chciałam zostawić Cię dla innego ? 
- Właśnie. 
- No właśnie . Poczułam się jak szmata . 
- Przepraszam - powiedział chłopak i mnie przytulił . 
- Nienawidzę Cie - powiedziałam - I Sally też . Już planuje Cię zabić - zachichotałam.
- Serio ? 
- Tak głupku . 



 No i już :P . 





1 komentarz:

  1. Taaaaaaak XD hyhy , zabije go a chuj XD . zajebisty rozdzialek czekam na wiecej :*

    OdpowiedzUsuń