niedziela, 16 lutego 2014

22. Kolejne kłopoty

- Cześć - powiedział Janek - Jak kot?
- Super - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Mogę ?
- Pewnie .
  Oboje poszliśmy do kuchni gdzie zrobiłam kawę. Po piętnastu minutach usiedliśmy przy stole, we troje i Janek zaczął zdradzać nam szczegóły swoich odwiedzin .
- Mam  sprawę - zaczął dosyć poważnie - Chodzi o te zaproszenia , na  bal . Sally pewnie nie chce iść z Bill'em więc mogę przekazać komuś jego zaproszenie.
- No iście z tym chamem mi się nie opłaca, ale ... - moja przyjaciółka zająknęła się niepewnie- Mam tylko jedno zaproszenie.
- Jak to jedno - chłopak o mało co nie spadł z krzesła.
- Zaproszenie Bill'a jest u Bill'a. - powiedziała prawie z płaczem w głosie. - Nie mam go i nie będę miała, nie chcę dzwonić do Bill'a . Nie chcę się z nim kontaktować. Nie chcę też , żeby robiła to Rose. Nie chcę.
- Ale musimy odzyskać to zaproszenie- powiedział chłopak .
- Wcale nie musimy - krzyknęła Sall i wybiegła z pomieszczenia.
 Ja nie wahając się pobiegłam za przyjaciółką.
- Sally ! Sally ! - krzyczałam lecz ta uciekła w stronę parku . Wróciłam do domu i zaczęłam drzeć się na kolegę. - Po co ją tak naciskałeś ?
- Po prostu ...
- Nie obchodzi mnie Twoje " po prostu" .
- Okej. Ja i tak muszę iść.
- To pa.
  Jak On mnie wkurzył. Widział, że .. ach nie ważne .
  Postanowiłam poczekać na przyjaciółkę w domu , bo gdybym zaczęła jej szukać sama bym się zgubiła.
   Czekanie troszkę mi zaczęło, ponieważ Sally wróciła do domu po północy . Strasznie się o nią martwiłam przez ten czas. Pomyślałam nawet , że zrobi coś głupiego.
  Ale na szczęście wróciła cała i zdrowa :D
- Sally !- krzyknęłam z radości .
- Jak ma to zaproszenie to niech ma - zaczęła mówić- Nie obchodzi mnie to, Tam nie jest napisane, że idzie ze mną.
- I dobrze mówisz, a za Janka Cię przepraszam. Jednak idiota z niego - powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
   Po tym wydarzenie obie położyłyśmy się spać.

Krótkie.
Nie mam weny, ale coś tam nabazgrałam :D 

piątek, 7 lutego 2014

21. Ten kot ciągle mnie ratuje :D

.. i przytuliłam go mocno .
Po chwili się  odsunęłam .
- Sorry - powiedziałam cicho .
- Spoko - odpowiedział chłopak .
 Nastała cisza. Nikt się nie odzywał.
- Rosey ! - krzyknęła nagle Sally- Musimy nakarmić kota . No chodź . !! Laska ! Chcesz, żeby kot Twojej ciotki padł ?
- Co Ty pierdolisz ?
- Marley !
- Marley? Aa ... Marley ! - powiedziałam uśmiechając się. - Ona ma racja. Kot cioci . Zajmuję się nim pod jej nieobecność. W ogóle zostawiłam go na tak długo bez opieki . Pewnie mu smutno . Musimy lecieć . Pa .
   I razem z Sally pobiegłyśmy w stronę domu . Tak się bałam ! Co on sobie o mnie pomyślał ? Jeny !!! Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam ! Jestem kretynką !!! :D
  Gdy byłyśmy już z dala od Janka powiedziałam Sally :
- Laska !! Jesteś zajebista ! Kocham Cię - uśmiechnęłam się do niej szczerze i zaczęłam biec dalej.
 - Tak szczerze to gdzie my biegniemy ? - zapytała po czasie moja przyjaciółka .
- Do Marley'a .
- Przecież ja żartowałam - powiedziała Sally śmiejąc się.
- Wiem, a ja nie - uśmiechnęłam się - Ten kot ciągle ratuje mi dupę . Więc mogę poświecić mu troszkę czasu .
- Wariatka .
- To też wiem - uśmiech nie znikał z mojej twarzy . - Co mam robić. Kotek szczęścia.
- No wiesz ? Masz racę.
- Wiem.
 Po powrocie do domu zajęłam się kotem . A mianowicie : nakarmiłam go i zabrałam na dwór. Wyglądał na takiego szczęśliwego. Ja też byłam. Z dwóch powodów : wspaniałej przyjaciółki i wspaniałego kota.
Wiem, że przesadzam , ale taka prawda.
 Po powrocie do domu Sally siedziała sama w kuchni .
- Coś się stało ? -zapytałam .
- Nie, nie - odpowiedziała.
- Widzę, że coś jest .
- Jak go przytulałaś wyglądałaś na taką szczęśliwą.Tęsknie za Bill'em . Pamiętam jak na niego wpadłam. Nigdy nie zapomnę.
- No bo .. byłam szczęśliwa. Ale ja i on ? Nie pasujemy do siebie. Niestety . - powiedziałam ze smutkiem w głosie. - Domyślam się, że nie zapomnisz. Ale cokolwiek będzie się działo jestem tu dla Ciebie i z Tobą.
- Dziękuję.
  Nagle ktoś zapukał do drzwi . Podniosłam się z krzesła i otworzyłam je ...



Dziś na tyle X DD Nie mam pomysłów :D Ale jakiś bzdety nagryzdałam :P 

poniedziałek, 3 lutego 2014

20. Zawszę masz mnie.

 Sally wróciła ze swojego spacerku około dwudziestej. Też mi krótki spacer. Ale chociaż powiedziałam w domu , miałam troszkę czasu na przemyślenia i porozmawiałam z panem Kaulitzem. Miło było. Chciałoby się !
- Heeej - krzyknęła Sally wchodząc do domu - Mam coś dla Ciebie.
- No cześć. Co tam długo? Smutno było - uśmiechnęłam się w stronę przyjaciółki.
- Pochodziłam po sklepach. Kupiłam Ci boską kieckę. - Sally podała mi torbę w której była zapakowana sukienka- Przymierz.
  Poszłam do łazienki i szybko się w nią odziałam. Wychodząc zaczęłam jak zwykle się nabijać.
- Hello Kitty. Hello Kitty. Look at me . Look at me . - i wpadłam w śmiech . 

 - Joł kotku - Sally zachichotała- Bosko wyglądasz.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się w jej stronę - Taka sweet podróżniczka se jestem.
- No wyglądasz - i obie zaczęłyśmy się śmieć.
- Chodź coś zjeść - zaproponowałam - Zrobiłam naleśniki.
- Naleśniki !!- krzyknęła dziewczyna - Jak ja kocham Twoje naleśniki - niczym strzała pobiegła do kuchni.
Ja poszłam za nią i szlachetnie usiadłam w mej pięknej sukience.
  Nie miałam zamiaru mówić Sally, że był to Bill. Po moim trupie. Wolałam wyciągnąć kilka informacji.
- Musimy pogadać - zaczęłam nadzwyczaj poważnie .
- Co się stało ?
- Chcę dla Ciebie jak najlepiej .. Powiedz mi ... Czy czujesz jeszcze coś do Kaulitza. Tylko szczerze.
- Powiem tak . - przyjaciółka zaczęła się wahać. Była niepewna, ale zaczęła mówić - Tęsknie za nim. Trudno mi zapomnieć po tym jak go kochałam. Jeszcze to nasze ostatnie spotkanie. On dla mnie nie istnieje. To koniec. Nie chcę już pamiętać.
- Wiesz, że zawszę możesz na mnie polegać?
- To mnie trzyma przy życiu .

   Kolejnego dnia rano ktoś zapukał do drzwi . Zdziwiona poszłam je otworzyć. Modliłam się byle to nie był Bill. Na szczęście nie.
- Hej - powiedział Janek.
- Cześć . - uśmiechnęłam się do niego .
- Masz dziś czas ? - zapytał- Chcę Ci coś pokazać.
- No .. okej - powiedziałam niepewnie - Ale Sally idzie z nami . !
- Spoko.
   Po jakiejś pół godziny Janek, ja i Sally  ruszyliśmy w drogę. Niestety droga była długa , przechodzona na pieszo , ale warto było.
- O Jeny !! - krzyknęłam ze zdumieniem - Stary most. Przychodziłam tu z rodzicami , gdy jeszcze mieli dla mnie czas. Tu jest zajebiście - chodziłam i rozglądałam się po okolicy .
- Wiedziałem, że Ci się spodoba - powiedział Janek uśmiechając się do mnie.
   Ja podeszłam i przytuliłam go mocno .



Okeej. Wreszcie napisałam X DD Tak się cieszę, że to napisałam ;D Mam nadzieję, że się spodoba;>
Oczywiście dla czytelniczek mojego bloga : Oli i Natalii ♥
Paa < 333



niedziela, 2 lutego 2014

19. Czego tu nie rozumieć ?

  Kolejnego dnia rano , przy śniadaniu Sally mi się ciągle przyglądała i pytała czy na pewno nic się nie stało.
- Jest okej - powtarzałam, chyba wiarygodnie - Nic mi nie jest .
- Pewna jesteś ?
- Och. Taak !!! - krzyknęłam i przytuliłam przyjaciółkę.- Miło , że się tak o mnie troszczysz - uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Od tego mnie masz  - zachichotała
- A Ty mnie - uśmiechnęłam się i tak niczego sobie zapytałam- A jak z Bill'em ? Z tym, że Go spotkałaś ?
- A jak ma być - zapytała ciągle uśmiechnięta - Byłam sobie z nim , kochałam go , teraz nienawidzę. Proste.
- No niby tak. Ale nic nie wróciło, wczoraj . ?
- Nienawiść się powiększyła. Jedynie.
- Aha. A tęsknisz ?
- Ni- zaczęła się wahać i momentalnie zmieniła temat - Ja idę na spacer do miasta . Idziesz ?
- Odpowiesz ?
- Ale co?
- Nic.
- To idziesz ?
- Nie dziś. Źle się czuję   - oczywiście skłamałam. Chciałam iść z przyjaciółką, ale po tej dyskotece wolałam zostać sama w domu .
- Okej. Pa - powiedziała Sall i wyskoczyła z domu .
  Czemu mi nie odpowiedziała ? Zrozumiałabym wszystko .Nawet jeśli tęskni. Zrozumiałabym i koniec . Ale ona chce ociec. Tak .. jak ja. Jeny !!
 Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi
- Zapomniałaś czegoś ? - zapytałam otwierając drzwi. W nich ukazał się szanowny pan Bill Kaulitz.
- Nie ma Sally ? -zapytał z powagą.
- Nie ma, a nawet jak by była to bym jej tu nie przyprowadziła- uśmiechnęłam się w jego stronę.
- A kiedy będzie?
- Nie wiem, a nawet jak bym wiedziała to bym nie powiedziała.
- Rosalie ! Skończ już te gierki .
- To Ty cały czas grasz .
- Ja ? -zdziwił się chłopak.
- Tak TY. Grasz na dwa fronty .
- To nie jest tak.
- Nie wcale !
- Ty nic nie rozumiesz.
- Rozumiem. Ty nie kochasz Sally, ona nie kocha Ciebie. Koniec.
- Kłamiesz. Ty zawszę kłamiesz.
- Chodzi o to , że Ty kłamiesz .
- Śmieszna jesteś .
- Ty jesteś śmieszny . Pa, pa . Stoisz w drzwiach , nie muszę pokazywać - uśmiechnęłam się i je zamknęłam.
   Co za debil . Czy on nie rozumie , że skrzywdził moją przyjaciółkę i powinien zostawić ją w świętym spokoju ? Czy to takie trudne. Czego można tu nie rozumieć.
- Powiedz jej , że byłem- odszedł. 





 Doobra. Tak sobie napisałam. Mam fryje , więc rozdziały powinny pojawić się częściej ;D Yeah ! ♥ 
Dla Oli i Natalii < 33
Bay ;D

sobota, 25 stycznia 2014

18. Spotkanie z Bill'em

 Wbiegłam przestraszona do domu. Tak jak bym przed miś uciekała. Wyjęłam szybko klucze z drzwi i poleciałam do pokoju. Położyłam się i na chwilę przestałam myśleć. Zamknęłam mocno oczy i powtarzałam sobie w duchu " Rose. Jest dobrze. Wszystko okej . Hej. Nic się nie stało. Tak !"  Jakoś mało pocieszałam sama siebie, ale chciałam sobie wmówić , że nic się nie stało. A stało się i to dużo . Nie mogłam się pozbierać. Poszłam się wykąpać, żeby chociaż na chwilkę przestać myśleć o zaistniałej sytuacji na dyskotece.

  Sally stała na środku sali cała zakłopotana. Szukała mnie i nie miała pojęcia gdzie jestem. Postanowiła, że pójdzie do domu i jeśli mnie nie znajdzie po drodze, albo w domu ... zacznie przeszukiwać miasto .
Niestety ... przy wyjściu trafiła na Billa Kaulitza.
- Sally !! Skarbie - powiedział ciesząc się na widok dziewczyny .
- Zostaw mnie.
- Stało się coś ?
- Serio ? Ty mnie jeszcze pytasz ?  Żal mi Cię. Żal mi siebie, że Cie pokochałam . Idiotka ze mnie.
- Nawet tak nie mów.
- Bo co ? - powiedziała bliska płaczu - Pójdziesz do jakiejś dziwki ? ! Proszę. Idź . Wisi mi to.
- Sally- Bill złamał ją mocno za nadgarstek .
- Puść mnie, bo ochronę zawołam , debilu - krzyknęła z ogromną nienawiścią i żalem w głosie.
 Chłopak powoli ją puścił , lecz w głębi serca wolał tego nie robić , bo .. zależało mu na dziewczynie bardziej niż na kimkolwiek innym .
- Sally ! Sally ! Czekaj ! - krzyknął chłopak i pobiegł za dziewczyną.
- Czego chcesz ? Daj mi spokój. Muszę znaleźć Rosey .
- Zgubiła się ?
- Nie Twój interes. Cześć.
- Kocham Cię Sall .
  Sally ustała jak wryta po czym się odwróciła .
- Tak ? Kochasz mnie ? Trzeba było o tym pomyśleć za nim poszedłeś do tej szmaty - powiedziała jeszcze bardziej zła niż chwilę temu i ruszyła w stronę domu Kelli .
- Co za palant - mówiła szeptem, sama do siebie - Zdradza mnie, a później ' kocham Cię ' . Nie ogarniam kolesia.
  Oczywiście, że Sally też go kocha , ale ... straciła zaufanie. Nawet nie znała tej dziewczyny. Gdyby chłopak jej normalnie wyjaśnił całą sytuację. Ale on kłamał. I teraz kłamie. Jedyne pytanie jakie chodziło Sally po głowie to " Dlaczego nadal kłamie, że mnie kocha ". To było dla niej nienormalne.

 Leżałam na łóżku w milczeniu gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu .
 - Rose ! Jesteś tu ? - to był głos mojej Sally. Uff.
  Ale nic nie powiedziałam. Milczałam .
- Rose ? ! - dziewczyna weszła do pokoju i usiadła obok mnie- Hej mała ! Co się dzieje ? Wybiegłaś, aż się za Tobą kurzyło. Co jest ? Sally możesz wszystko powiedzieć.
- Nic się nie stało.
- To czemu tak wybiegłaś ?
- Źle się poczułam , ale ... jest okej . - uśmiechnęłam się sztucznie w stronę przyjaciółki .

 - Może jest , ale widzę że coś się stało.
- Nie Sally. Jest okej - ponownie się uśmiechnęłam dziewczynę. Tak na prawdę nie chciałam jej mówić, że ...
- Bill powiedział, że mnie kocha - powiedziała Sall po chwili milczenia.
- Chyba mu nie wierzysz !!!!  - zaczęłam się wydzierać na cały dom .
- Spokojnie Rose ! - Sally uśmiechnęła się - Nie wierzę mu .  Ale zastanawia mnie po co te ciągłe kłamstwa.
- To babiarz - powiedziałam i wzruszyłam ramionami . - Okej. Ja idę spać. Zmęczona jestem. Kolorowych .
- Tak. Kolorowych .
 Sally nadal siedziała i myślała. Dlaczego on wszystko komplikuje.



  Okeej. Wreszcie znalazłam czas, żeby napisać rozdział. Yeah. Taki krótki , ale spotkanie z Bill'em end jakaś tajemnica Rose *,* Huhuuh.


sobota, 18 stycznia 2014

17. Impreza

 Kolejnego dnia na szczęście obudziłam się w swoim łóżku . Miałam dość tego wszystkiego. Tego całego pieprzonego Billa. Że też Sall na niego wpadła i wszystko się tak beznadziejnie potoczyło. Ale... no cóż takie życie. Chociaż bez tego było by lepsze.
- Heej - poszłam do kuchni gdzie zastałam moją przyjaciółkę - Jak tam ?
- A okej ... - powiedziała niepewnie.
- Coś się stało ?
- Nie, nie. Tylko ...
- No co? Gadaj mi tu zaraz !
- No Rose. Spójrz na to wszystko oczami zakochanej osoby .
- Zaczyna się.
- Miałam mówić.
- Tak i mów.
- On .. nawet nie dzwoni.  A mówił, że mnie kocha. - w oczach Sally pojawiły się łzy.
 Przytuliłam ją mocno , a po chwili wpadłam na genialny pomysł.
- Chodź !
- Gdzie ?
- Zobaczysz, idziemy .
  I obie poszłyśmy szybkim krokiem do centrum miasta. Obleciałyśmy chyba z dziesięć sklepów, aż wreszcie udało nam się znaleźć dwie piękne sukienki , idealne na nas.
- Co o tym sądzisz ? - zapytałam zachwycona.
- Po co mi nowa sukienka ?
- Idziemy na imprezę. Dawno razem nie byłyśmy na żadnej imprezie.
- Gdzie idziemy?
- Na imprezę. To jedyne miejsce żeby zapomnieć o chłopaku , nie ?
- Może dla Ciebie, jak co drugi dzień masz nowego .
- Oj wypraszam sobie. Przez półtorej tygodnia .. nie przez dwa tygodnie nie miałam żadnego chłopaka. Muszę się wyszaleć.
- Brawo Rosey . Ale ja nie chcę iść.
- Co ?
- Nie chce.
- Musisz.
- Nie. Na prawdę. To okropny pomysł !
- Wcale nie. Kupuję te kiecki i idziemy .
   Wzięłam sukienki , zapłaciłam i wyszłam razem z moją przyjaciółką.
- Rose !
- No ?
- Po co ja mam tam z Tobą iść ? Jestem po zerwaniu .
- Rozumiem. Dlatego .. Impreza na poprawienie humorku . 
- Ale..
- Za jakieś trzy tygodnie wraca ciotka, pojedziemy do domu i nici z zabawy tu. Pójdziemy co ?
- No, ale ...
- Ja przyjmuję odmowy .
- Okej.

 Po około dwudziestej wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę na serio wspaniałego klubu . Jaka tam była muzyka. Aww!* No taka ja na jarana jak po prostu nigdy w życiu .  Od razu poszłam tańczyć.
- I jak ? - zapytałam Sally po jakiejś godzinie.
- Nawet , nawet.
- To dobrze.
- No .
- Patrz- wskazałam palcem drzwi wejściowych do klubu. Stał w nich prześliczny chłopak. No w życiu takiego ciacha nie widziałam  - Jaki piękny .
- No nie sprzeczając się ładniutki .
- I to jak.
  No i tak stałam uśmiechnięta i wgapiona w niego. Usiadłam sobie przy takim stoliczku . On zmierzał w niego stronę. Udawałam, ze jestem smutna i ... on do mnie zagadał !!!
- Cześć.
- No hej - powiedziałam "niepewnie " .
- Sama jesteś ?
- Nie, z przyjaciółką.
- Aha.
- No
- Zatańczysz.
- No czy ja wiem . Nie mam dziś humoru .
- Impreza zawszę poprawia humor.
   Hehe. Moja szkoła *.*
- No to .. okej .
   I poszłam z nim tańczyć. Normalnie cała w skowronkach byłam. Aa. Ale ... gdy on mnie pocałował. Ja... ja po prostu uciekłam. Zostawiłam go i uciekłam.
 Obróciłam się tylko patrząc czy on tam jeszcze jest. I był. Więc pobiegłam. Zostawiłam Sally sama i po prostu sobie uciekłam.
 Nagle na kogoś wpadłam.
- Rosey ? - zapytał mnie znajomy głos. To był Janek. Ale... co on robił o tak później porze w mieście. Wyglądał jak by wracał z jakiegoś miejsca. Ale nie z dyskoteki . Z innego miejsca. Z domu . Z domu do domu . Dziwne. Ale wtedy nie zwracałam na to uwagi .
- Sorry - powiedziałam i poleciałam dalej. Do domu ciotki .
  Czułam się jak jakiś Kopciuszek. Ale nie uciekałam przez księciem . Tylko przed obcym , pięknym chłopczykiem. Co się ze mną dzieje ? Ja i taka akcja? Nie rozumiem z tego nic ...




 Okej. Coś tam napisałam, bo dawno rozdziału nie było i się stęskniłam.  Jak będę miała ferie to będę codziennie pisała ;D To to niestety wychodzi jeden góra dwa rozdziały na tydzień ;c W zeszłym chyba w ogóle nie pisałam ;c No ale dzisiaj jest i niedługo mam ferie , wiec super :D

sobota, 4 stycznia 2014

16. Jak fajnie nie mieć chłopaka

   Rano obudziłam się w kuchni . Na początku to nawet nie orientowałam się gdzie jestem , a później nie byłam pewna co tam robiłam  . Lecz gdy już się otrząsnęłam wstałam z krzesła i poleciałam szukać Sally. Leżała w pokoju cioci i płakała.
- Co się stało ? - zapytałam zatroskana .
- No bo on .. napisał do mnie smsa - ledwo co odpowiedziała przez łzy .
- Jakiego ? - przyjaciółka podała mi telefon , a ja przeczytałam smsa o treści : ' Cześć kochanie, dzisiaj nie mogę się z Tobą spotkać . Muszę wykonać ... pewną ważną rzecz. Odezwę się wieczorem . Twój Bill :* '
- Ja pierdole !! - powiedziałam rozwścieczona - Nie ma dla Ciebie czasu , bo idzie do tej suki . Zabije go , no normalnie go zabije !
- Przestań ! - powiedziała . - Sama to zrobię .Ja nie mogę ... nienawidzę go - położyła się na łóżko i zaczęła płakać .
- Hej laska ! Tylko mi tu nie rycz, dobra  ? Ja Ci mówiła, a Ty miałaś to w dupie. Teraz debila tylko zatłuc i będzie po kłopocie .
- Ale ja go kocham - zaczęła mówić - Kocham go , rozumiesz ? Ale nie obchodzi go to .
- Ojj . Ja rozumiem , że się zakochałaś, ale chcesz być dalej okłamywana przez takiego debila, babiarza  ?
- No nie, ale co ja poradzę na pieprzone uczucia ?
- Uczucia są pieprzone i to bardzo - zaczęłam mówić i lekko posmutniałam - I nawet jeśli czujemy , że są odwzajemniane ... po dziwnym zachowaniu staramy się je naprawić .. ciekawe jaki efekt przyniosą .
- Ty chyba czytasz za dużo książek .
- To nie z książek !! To Ty i Bill .
- Ale my nic nie naprawialiśmy .
- Naprawialiście, jak Ci powiedziałam . Chociaż troszkę na pewno uwierzyłaś.
- Mało , sądziłam , że kłamiesz .
- Ale wiesz, że mówiłam prawdę . Dobra nie ważne, będę miałaś iść do niego z Tobą ?
- Nie, nie. Sama to załatwię.
- Na pewno ?
- Tak , tak .

 Wieczorem Sally wybrała się do parku . Chciała poważnie porozmawiać ze swoim chłopakiem . Znała już prawdę . Wiedziała jak było, i że popełniła cholerny błąd .
- Cześć kochanie  - powiedział Bill i próbował pocałować dziewczyną .
- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęła oburzona
- Co się stało ?
- I Ty się mnie jeszcze pytasz co się stało ? Chyba padnę . Zdradzasz mnie cały czas ! Rose miała rację, a ja debilka uwierzyłam Tobie. Jestem taka głupia. Ale na szczęście ... raczej Ty masz szczęście, że Rosey nie odpuszcza . I dzięki niej wiem jaki jesteś .
- No to niby czym tam Cię przekonała ?
- Oo chciałbyś wiedzieć ? Proszę - i podała mu zdjęcie.
- Too ... Too .
- Nie mów nic ! Nienawidzę Cię , nie chcę Cię znać , jesteś chamem , debilem , zwykłym chłopakiem .

  Po kłótni z Bill'em Sall wróciła smutna do domu .
- Nie smuć się . Będzie dobrze. Znajdziesz kiedyś wspaniałego chłopaka .
- Nie wiem .
- Ale ja wiem, poczekaj .
  Zgasiłam wszędzie światła i zaczęłam robić 'moje show ' . Biegałam po domu i śpiewałam piosenkę 'Girlfrend'. Po czasie dołączyła się do mnie Sally.
 W końcu obie przestałyśmy i zaczęłyśmy się śmiać .
- Widzisz ?
- Ale co ?
- Jak fajnie nie mieć chłopaka - uśmiechnęłam się - Gdybyś z nim nie zerwała teraz siedzielibyście w parku i mówili ' Kocham Cię ' , ' Ja Ciebie bardziej ' , ' Nie ja Ciebie', ' Nie ja ' . I tak w kółko . A lepiej jest się bawić .
- Tak , bez chłopaka oszusta lepiej .



 Okej . Wystarczy jak na dziś :> Przepraszam , że tak późno , ale szkoła i w ogóle. Skończyło się wolne i trzeba wziąść się do pracy . Niestety . Ale rozdział jest :D Oby się spodobał :>