sobota, 25 stycznia 2014

18. Spotkanie z Bill'em

 Wbiegłam przestraszona do domu. Tak jak bym przed miś uciekała. Wyjęłam szybko klucze z drzwi i poleciałam do pokoju. Położyłam się i na chwilę przestałam myśleć. Zamknęłam mocno oczy i powtarzałam sobie w duchu " Rose. Jest dobrze. Wszystko okej . Hej. Nic się nie stało. Tak !"  Jakoś mało pocieszałam sama siebie, ale chciałam sobie wmówić , że nic się nie stało. A stało się i to dużo . Nie mogłam się pozbierać. Poszłam się wykąpać, żeby chociaż na chwilkę przestać myśleć o zaistniałej sytuacji na dyskotece.

  Sally stała na środku sali cała zakłopotana. Szukała mnie i nie miała pojęcia gdzie jestem. Postanowiła, że pójdzie do domu i jeśli mnie nie znajdzie po drodze, albo w domu ... zacznie przeszukiwać miasto .
Niestety ... przy wyjściu trafiła na Billa Kaulitza.
- Sally !! Skarbie - powiedział ciesząc się na widok dziewczyny .
- Zostaw mnie.
- Stało się coś ?
- Serio ? Ty mnie jeszcze pytasz ?  Żal mi Cię. Żal mi siebie, że Cie pokochałam . Idiotka ze mnie.
- Nawet tak nie mów.
- Bo co ? - powiedziała bliska płaczu - Pójdziesz do jakiejś dziwki ? ! Proszę. Idź . Wisi mi to.
- Sally- Bill złamał ją mocno za nadgarstek .
- Puść mnie, bo ochronę zawołam , debilu - krzyknęła z ogromną nienawiścią i żalem w głosie.
 Chłopak powoli ją puścił , lecz w głębi serca wolał tego nie robić , bo .. zależało mu na dziewczynie bardziej niż na kimkolwiek innym .
- Sally ! Sally ! Czekaj ! - krzyknął chłopak i pobiegł za dziewczyną.
- Czego chcesz ? Daj mi spokój. Muszę znaleźć Rosey .
- Zgubiła się ?
- Nie Twój interes. Cześć.
- Kocham Cię Sall .
  Sally ustała jak wryta po czym się odwróciła .
- Tak ? Kochasz mnie ? Trzeba było o tym pomyśleć za nim poszedłeś do tej szmaty - powiedziała jeszcze bardziej zła niż chwilę temu i ruszyła w stronę domu Kelli .
- Co za palant - mówiła szeptem, sama do siebie - Zdradza mnie, a później ' kocham Cię ' . Nie ogarniam kolesia.
  Oczywiście, że Sally też go kocha , ale ... straciła zaufanie. Nawet nie znała tej dziewczyny. Gdyby chłopak jej normalnie wyjaśnił całą sytuację. Ale on kłamał. I teraz kłamie. Jedyne pytanie jakie chodziło Sally po głowie to " Dlaczego nadal kłamie, że mnie kocha ". To było dla niej nienormalne.

 Leżałam na łóżku w milczeniu gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu .
 - Rose ! Jesteś tu ? - to był głos mojej Sally. Uff.
  Ale nic nie powiedziałam. Milczałam .
- Rose ? ! - dziewczyna weszła do pokoju i usiadła obok mnie- Hej mała ! Co się dzieje ? Wybiegłaś, aż się za Tobą kurzyło. Co jest ? Sally możesz wszystko powiedzieć.
- Nic się nie stało.
- To czemu tak wybiegłaś ?
- Źle się poczułam , ale ... jest okej . - uśmiechnęłam się sztucznie w stronę przyjaciółki .

 - Może jest , ale widzę że coś się stało.
- Nie Sally. Jest okej - ponownie się uśmiechnęłam dziewczynę. Tak na prawdę nie chciałam jej mówić, że ...
- Bill powiedział, że mnie kocha - powiedziała Sall po chwili milczenia.
- Chyba mu nie wierzysz !!!!  - zaczęłam się wydzierać na cały dom .
- Spokojnie Rose ! - Sally uśmiechnęła się - Nie wierzę mu .  Ale zastanawia mnie po co te ciągłe kłamstwa.
- To babiarz - powiedziałam i wzruszyłam ramionami . - Okej. Ja idę spać. Zmęczona jestem. Kolorowych .
- Tak. Kolorowych .
 Sally nadal siedziała i myślała. Dlaczego on wszystko komplikuje.



  Okeej. Wreszcie znalazłam czas, żeby napisać rozdział. Yeah. Taki krótki , ale spotkanie z Bill'em end jakaś tajemnica Rose *,* Huhuuh.


sobota, 18 stycznia 2014

17. Impreza

 Kolejnego dnia na szczęście obudziłam się w swoim łóżku . Miałam dość tego wszystkiego. Tego całego pieprzonego Billa. Że też Sall na niego wpadła i wszystko się tak beznadziejnie potoczyło. Ale... no cóż takie życie. Chociaż bez tego było by lepsze.
- Heej - poszłam do kuchni gdzie zastałam moją przyjaciółkę - Jak tam ?
- A okej ... - powiedziała niepewnie.
- Coś się stało ?
- Nie, nie. Tylko ...
- No co? Gadaj mi tu zaraz !
- No Rose. Spójrz na to wszystko oczami zakochanej osoby .
- Zaczyna się.
- Miałam mówić.
- Tak i mów.
- On .. nawet nie dzwoni.  A mówił, że mnie kocha. - w oczach Sally pojawiły się łzy.
 Przytuliłam ją mocno , a po chwili wpadłam na genialny pomysł.
- Chodź !
- Gdzie ?
- Zobaczysz, idziemy .
  I obie poszłyśmy szybkim krokiem do centrum miasta. Obleciałyśmy chyba z dziesięć sklepów, aż wreszcie udało nam się znaleźć dwie piękne sukienki , idealne na nas.
- Co o tym sądzisz ? - zapytałam zachwycona.
- Po co mi nowa sukienka ?
- Idziemy na imprezę. Dawno razem nie byłyśmy na żadnej imprezie.
- Gdzie idziemy?
- Na imprezę. To jedyne miejsce żeby zapomnieć o chłopaku , nie ?
- Może dla Ciebie, jak co drugi dzień masz nowego .
- Oj wypraszam sobie. Przez półtorej tygodnia .. nie przez dwa tygodnie nie miałam żadnego chłopaka. Muszę się wyszaleć.
- Brawo Rosey . Ale ja nie chcę iść.
- Co ?
- Nie chce.
- Musisz.
- Nie. Na prawdę. To okropny pomysł !
- Wcale nie. Kupuję te kiecki i idziemy .
   Wzięłam sukienki , zapłaciłam i wyszłam razem z moją przyjaciółką.
- Rose !
- No ?
- Po co ja mam tam z Tobą iść ? Jestem po zerwaniu .
- Rozumiem. Dlatego .. Impreza na poprawienie humorku . 
- Ale..
- Za jakieś trzy tygodnie wraca ciotka, pojedziemy do domu i nici z zabawy tu. Pójdziemy co ?
- No, ale ...
- Ja przyjmuję odmowy .
- Okej.

 Po około dwudziestej wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę na serio wspaniałego klubu . Jaka tam była muzyka. Aww!* No taka ja na jarana jak po prostu nigdy w życiu .  Od razu poszłam tańczyć.
- I jak ? - zapytałam Sally po jakiejś godzinie.
- Nawet , nawet.
- To dobrze.
- No .
- Patrz- wskazałam palcem drzwi wejściowych do klubu. Stał w nich prześliczny chłopak. No w życiu takiego ciacha nie widziałam  - Jaki piękny .
- No nie sprzeczając się ładniutki .
- I to jak.
  No i tak stałam uśmiechnięta i wgapiona w niego. Usiadłam sobie przy takim stoliczku . On zmierzał w niego stronę. Udawałam, ze jestem smutna i ... on do mnie zagadał !!!
- Cześć.
- No hej - powiedziałam "niepewnie " .
- Sama jesteś ?
- Nie, z przyjaciółką.
- Aha.
- No
- Zatańczysz.
- No czy ja wiem . Nie mam dziś humoru .
- Impreza zawszę poprawia humor.
   Hehe. Moja szkoła *.*
- No to .. okej .
   I poszłam z nim tańczyć. Normalnie cała w skowronkach byłam. Aa. Ale ... gdy on mnie pocałował. Ja... ja po prostu uciekłam. Zostawiłam go i uciekłam.
 Obróciłam się tylko patrząc czy on tam jeszcze jest. I był. Więc pobiegłam. Zostawiłam Sally sama i po prostu sobie uciekłam.
 Nagle na kogoś wpadłam.
- Rosey ? - zapytał mnie znajomy głos. To był Janek. Ale... co on robił o tak później porze w mieście. Wyglądał jak by wracał z jakiegoś miejsca. Ale nie z dyskoteki . Z innego miejsca. Z domu . Z domu do domu . Dziwne. Ale wtedy nie zwracałam na to uwagi .
- Sorry - powiedziałam i poleciałam dalej. Do domu ciotki .
  Czułam się jak jakiś Kopciuszek. Ale nie uciekałam przez księciem . Tylko przed obcym , pięknym chłopczykiem. Co się ze mną dzieje ? Ja i taka akcja? Nie rozumiem z tego nic ...




 Okej. Coś tam napisałam, bo dawno rozdziału nie było i się stęskniłam.  Jak będę miała ferie to będę codziennie pisała ;D To to niestety wychodzi jeden góra dwa rozdziały na tydzień ;c W zeszłym chyba w ogóle nie pisałam ;c No ale dzisiaj jest i niedługo mam ferie , wiec super :D

sobota, 4 stycznia 2014

16. Jak fajnie nie mieć chłopaka

   Rano obudziłam się w kuchni . Na początku to nawet nie orientowałam się gdzie jestem , a później nie byłam pewna co tam robiłam  . Lecz gdy już się otrząsnęłam wstałam z krzesła i poleciałam szukać Sally. Leżała w pokoju cioci i płakała.
- Co się stało ? - zapytałam zatroskana .
- No bo on .. napisał do mnie smsa - ledwo co odpowiedziała przez łzy .
- Jakiego ? - przyjaciółka podała mi telefon , a ja przeczytałam smsa o treści : ' Cześć kochanie, dzisiaj nie mogę się z Tobą spotkać . Muszę wykonać ... pewną ważną rzecz. Odezwę się wieczorem . Twój Bill :* '
- Ja pierdole !! - powiedziałam rozwścieczona - Nie ma dla Ciebie czasu , bo idzie do tej suki . Zabije go , no normalnie go zabije !
- Przestań ! - powiedziała . - Sama to zrobię .Ja nie mogę ... nienawidzę go - położyła się na łóżko i zaczęła płakać .
- Hej laska ! Tylko mi tu nie rycz, dobra  ? Ja Ci mówiła, a Ty miałaś to w dupie. Teraz debila tylko zatłuc i będzie po kłopocie .
- Ale ja go kocham - zaczęła mówić - Kocham go , rozumiesz ? Ale nie obchodzi go to .
- Ojj . Ja rozumiem , że się zakochałaś, ale chcesz być dalej okłamywana przez takiego debila, babiarza  ?
- No nie, ale co ja poradzę na pieprzone uczucia ?
- Uczucia są pieprzone i to bardzo - zaczęłam mówić i lekko posmutniałam - I nawet jeśli czujemy , że są odwzajemniane ... po dziwnym zachowaniu staramy się je naprawić .. ciekawe jaki efekt przyniosą .
- Ty chyba czytasz za dużo książek .
- To nie z książek !! To Ty i Bill .
- Ale my nic nie naprawialiśmy .
- Naprawialiście, jak Ci powiedziałam . Chociaż troszkę na pewno uwierzyłaś.
- Mało , sądziłam , że kłamiesz .
- Ale wiesz, że mówiłam prawdę . Dobra nie ważne, będę miałaś iść do niego z Tobą ?
- Nie, nie. Sama to załatwię.
- Na pewno ?
- Tak , tak .

 Wieczorem Sally wybrała się do parku . Chciała poważnie porozmawiać ze swoim chłopakiem . Znała już prawdę . Wiedziała jak było, i że popełniła cholerny błąd .
- Cześć kochanie  - powiedział Bill i próbował pocałować dziewczyną .
- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęła oburzona
- Co się stało ?
- I Ty się mnie jeszcze pytasz co się stało ? Chyba padnę . Zdradzasz mnie cały czas ! Rose miała rację, a ja debilka uwierzyłam Tobie. Jestem taka głupia. Ale na szczęście ... raczej Ty masz szczęście, że Rosey nie odpuszcza . I dzięki niej wiem jaki jesteś .
- No to niby czym tam Cię przekonała ?
- Oo chciałbyś wiedzieć ? Proszę - i podała mu zdjęcie.
- Too ... Too .
- Nie mów nic ! Nienawidzę Cię , nie chcę Cię znać , jesteś chamem , debilem , zwykłym chłopakiem .

  Po kłótni z Bill'em Sall wróciła smutna do domu .
- Nie smuć się . Będzie dobrze. Znajdziesz kiedyś wspaniałego chłopaka .
- Nie wiem .
- Ale ja wiem, poczekaj .
  Zgasiłam wszędzie światła i zaczęłam robić 'moje show ' . Biegałam po domu i śpiewałam piosenkę 'Girlfrend'. Po czasie dołączyła się do mnie Sally.
 W końcu obie przestałyśmy i zaczęłyśmy się śmiać .
- Widzisz ?
- Ale co ?
- Jak fajnie nie mieć chłopaka - uśmiechnęłam się - Gdybyś z nim nie zerwała teraz siedzielibyście w parku i mówili ' Kocham Cię ' , ' Ja Ciebie bardziej ' , ' Nie ja Ciebie', ' Nie ja ' . I tak w kółko . A lepiej jest się bawić .
- Tak , bez chłopaka oszusta lepiej .



 Okej . Wystarczy jak na dziś :> Przepraszam , że tak późno , ale szkoła i w ogóle. Skończyło się wolne i trzeba wziąść się do pracy . Niestety . Ale rozdział jest :D Oby się spodobał :>